Bałwankowy szał!

Czy ja już gdzieś wspominałem, że jestem bałwankowym freakiem? :)
Nie? No to czas byście dowiedzieli się o mojej słabości do bałwanów! xD

To moja skromna kolekcja z Yankee Candle:
We wszystkich tych zapachach główną rolę gra słodka mentolowa mięta, jedynie Frosty Air ma domieszkę wanilii przez co nie do końca mi ten zapach odpowiada.
Nie ukrywam, że te bałwanki są trochę creepy i mnie przerażają, ale wierzę że w ich zimnych bryłach znajdują się gorące serduszka. ;) 
Jedynie Jacek (Jack Frost) w tej wersji jest uroczo sympatyczny, a te hologramowe logo i śnieżynki dodają niesamowitego uroku tej etykiecie. 
Ten Jack Frost to mój najnowszy nabytek z USA i pachnie identycznie do tego powyżej. Wyjątkowo mnie przeraża,bo ten uśmieszek na pewno coś skrywa i raczej nie jest to nic dobrego. Nie chcę myśleć co... :)
Niestety mój Build A Snowman jest dość pechowym egzemplarzem. Przyszedł jako stłuczka przez co straciłem przepiękny słój w brokatowe gwiazdki. Nie mogę tego do dziś przeboleć, bo to był naprawdę wyjątkowy słój. Ale cieszę się chociaż z tego, że etykieta przetrwała...
Frosty Air był moim marzeniem od pierwszego wejrzenia. Niestety zapach mnie zawiódł i mam rozterkę czy go po prostu nie sprzedać. Standardowo jest tu mięta, ale dodatek wanilii powoduje, że dla mojego nosa ten zapach jest nieznośny. Nawet nie odważyłem się jej zapalić.

Posiadam również uroczą ceramiczną illumę. Czy te bałwanki nie są słodkie? :)

A jakby komuś było mało to w tym roku sprawiłem sobie bałwankowy kominek z Candle Warmers, który nieco zawiódł moje oczekiwania. Oczywiście wizualnie jest idealny i tu nie mogę mu nic zarzucić, ale jest pewien mankament który jak na firmę która specjalizuje się w kominkach jest dla mnie niedopuszczalny! Otóż w miseczce czyli de facto kapeluszu bałwanka przy dnie znajduje się rowek biegnący dookoła kapelusza, który uniemożliwia wyjęcie zastygniętego wosku, gdyż najzwyczajniej większa średnica wosku u dołu nie pozwala na to. Można wosk spróbować wyskrobać, ale grozi to porysowaniem miseczki. Także niestety nie korzystam z niego za często i nie przynosi mi za wiele radości oprócz wizualnych aspektów.
Również byłem zaskoczony sposobem podgrzewania miseczki, bo nigdzie w opisie nie było wspomniane, że  odbywa się to poprzez wymienną żarówkę grzewczą. Dlatego też kominek trochę dłużej się nagrzewa od tych które już mam i co najgorsze: bałwan potwornie się nagrzewa! Wręcz bym powiedział, że jest gorętszy od miseczki, a już na pewno szybciej nagrzewa się podstawa niż kapelusz... 
Plusem może być to, że podczas, gdy w innych kominkach przy awarii grzałki są praktycznie nieużyteczne to tu wystarczy zmienić żarówkę. Daje ona też fajny efekt podświetlonych guziczków oraz po bokach dziurek jakby na brakujące rączki.
Podsumowując trochę zbyt wiele mankamentów...
Odgrzebałem jeszcze w swoim archiwum zdjęcie świecy której już nie posiadam, czyli Sugary Sweet Snowfall. Nie pamiętam dobrze zapachu, ale był dla mnie za słaby i  o dziwo nie pachniał miętą. 


A Wy lubicie bałwanki? :P

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle