Misty Mountains - Yankee Candle

Dziś zapraszam na ostatnią wyprawę z kolekcją Just Go... Tym razem kierunek góry! No to pakujcie plecak i w drogę na szlak! :)

Bezkresna panorama porośniętych sosnami gór spowitych tajemniczą, chłodną mgiełką.

Gdybym miał powiedzieć jak pachną góry to określiłbym je jako zimne, wilgotne i ostre (w sensie suche - co nie wyklucza się z wilgotnością) oraz z nutą mchów i porostów. 
Misty Mountains prawie taki jest i muszę przyznać, że ktoś miał bardzo ciekawą wizję tej kompozycji. Trochę pokrywa się z moimi oczekiwaniami, a trochę też mnie zaskoczyło, ale bardzo na plus, bo sam bym tego lepiej nie ujął.


Nuty głowy: sosna, mięta
Nuty serca: lawenda
Nuty dolne: paczula, wetiwer, cedr

W pierwszym wrażeniu zapach jest wyraźnie męski i bezsprzecznie do takiej kategorii należy go klasyfikować. Jednak nie jest to typowo ostry i gryzący męski zapach. Są to takie delikatne perfumy, ale z lekkim pazurem. Jest lekko koloński, ale nie duszący poprzez doskonałe zredukowanie lawendą, która nie jest tu wyczuwalna w czystej postaci, ale myślę, że jest odpowiedzialna za nadanie tej kompozycji subtelności i lekkiej słodyczy.


W życiu bym nie powiedział, że jest tu zastosowana mięta, ale trzeba wierzyć producentowi. Być może to ona odpowiada za tę mglistość, rześkość i lekkość zapachu, ale w takim razie jest doskonale zakamuflowana pozostałymi nutami.


Zapach ma odwzorowywać górską mgłę i niestety (nad czym ubolewam) jego moc zarówno w świecy jak i w wosku jest właśnie jak mgła. Ciężko mi nawet powiedzieć, że zapach robi tło, bo najzwyczaniej prawie go nie czuję, a paliłem zarówno świecę jak i wosk w różnych pomieszczeniach i okolicznościach. Jedynie przy wchodzeniu do pomieszczenia było co nieco czuć, ale nadal nie czuję się usatysfakcjonowany mocą. 



Podsumowując zapach jest chłodny, subtelny i zwiewny. Moim zdaniem doskonale oddaje klimat mglistych gór. Jestem oczarowany mimo, że kategoria zapachów męskich nie jest moją ulubioną. 

Podsumowanie kolekcji Just Go...


Tak jak obiecałem przedstawiam moje podium kolekcji Q2 na 2018 rok.

  1. Coconut Splash - mocny awans z przedostatniego miejsca. Najzwyczajniej nie wierzyłem w moc tego zapachu, ale miło mnie zaskoczył!
  2. Warm Desert Wind - spadek z pierwszego miejsca, tylko ze względu na moc, ale za bursztynowość ma u mnie wielki plus!
  3. Misty Mountains - spadek z drugiego, a nie dostał się na ostatnie miejsce tylko dlatego, że dżungla po prostu mi się nie podoba. Życzyłbym sobie większej mocy.

Poza podium: Tropical Jungle - za cytrusowe nuty, których nie cierpię.

A Wam ta kolekcja przypadła do gustu? Które zapachy najbardziej Was urzekły?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle