Tańcząc z dmuchawcami.... Dancing Dandelion od Goose Creek

Dziś o zapachu niezwykłym, lekkim niczym wiatr i ulotnym. Niestety uleciał on również z oferty i Dancing Dandelion od Goose Creek - bo o nim mowa - staje się już powoli unikatem tej marki. Na szczęście Pachnącej Wannie (dystrybutorowi Goose Creek w Polsce) udało się zdobyć jeszcze trochę słoików i wtedy skorzystałem kupując jeden.


Nie jest to moja pierwsza przygoda z tym zapachem. Wcześniej miałem już słoik, lecz ze względu na moc świecy, sprzedałem ją, ale jednak sympatia do zapachu pozostała i Dancing Dandelion znów pojawił się w mojej kolekcji. W zasadzie to tylko moc tej świecy jest jej jedynej mankamentem, bo reszta, cóż... jest doskonała. ;)

Nuty głowy: cytryna Meyer, jabłka, liście fiołka
Nuty serca: konwalie, róże
Nuty bazy: wanilia, drewno brzozowe, piżmo

I teraz mam dylemat, czy to zapach owocowy, czy raczej kwiatowy? Chyba nie potrafię sprecyzować, ale jak już to opisałbym go, jako wodno-perfumeryjny. 
To całkiem przyjemne damskie perfumy, lekkie niczym mgiełka choć mają w sobie bardzo wyraziste nuty. Nie potrafię wydobyć węchem choć jednej składowej z powyższego opisu. Cytryn i róż nie lubię więc powinienem na nie zareagować wręcz alergicznie, a wanilia nie jest tu wiodącą nutą. 


Jest to dla mnie zbyt złożony zapach, by opisać go tak prostolinijnie, ale jeżeli lubicie wodne i nieco kwiatowe zapachy to jest to świeca dla Was. Tak przynajmniej mnie się wydaje, a niech Wasze nosy wydadzą ostateczne wyroki.
Mój orzeka ją winną uwiedzenia zapachem i skazuję ją na dożywocie w mojej kolekcji. <łup młoteczkiem>

Komentarze

  1. Niestety ja czułam w nim dominującą nutę ogórkowo-arbuzowa, której nie znoszę :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle