Autumn Pearl - Yankee Candle

Autumn Pearl od Yankee Candle to niewątpliwie jedna z tych nowości, która zanim jeszcze weszła do sprzedaży, budziła wiele emocji. Winna jest temu przepiękna etykieta zdobiąca słoik przedstawiająca coś pomiędzy ptasim piórkiem, a suchymi trawami, zwieńczone kropelką jesiennej rosy, która nazwą zapachu została przyrównana do perły. Całość jakby otulona mgiełką wprowadzającą dozę tajemniczości. 
Wszyscy zadawali sobie jedno pytanie: jak ona pachnie?


Nuty głowy: różowa orchidea, jabłko, śliwka
Nuty serca: jaśmin, różana herbata, frezja
Nuty bazy: paczula, kremowa wanilia, wata cukrowa

Producent zaklasyfikował ten zapach do kategorii Fresh, z czym nie mogę się nie zgodzić. Jest to  świeża, "napowietrzona" kompozycja z pudrowo-kremowym podbiciem słodkich perfumowanych kwiatów. Dodatkowego uroku dodają tu słodkie akordy wanilii, które nieco kojarzą mi się z Sandalwood Vanilla.


Co zabawne na sucho, po bardzo mocnym zaciągnięciu się zapachem z pokrywki wyczuwam tutaj proszek witaminowy dla dzieci (Visolvit), który wyjadałem prosto z saszetek wsypując całą zawartość wprost do buzi, choć wedle ulotki załączonej do opakowania powinienem go rozrobić z wodą. To bardzo miłe wspomnienie, które wywołuje uśmiech na mojej twarzy. :)
Ale dość tych dygresji i osobistych wycieczek.


Jeżeli miałbym przyrównać ten zapach z innymi to powiedziałbym, że jest to połączenie Golden Sands i Sea Coral - jest tu ta sama słodkawa nuta co w złotych piaskach i ta "wodna wytrawna  suchość" co w rafie koralowej. Jestem skłonny powiedzieć, że blisko mu też do Warm Cashmere, za sprawą podobnej otuliny jaką w sobie mają.
Wydawać by się mogło, że nie jest to typowo jesienny zapach, ale ja go interpretuję jako jesienny zimny poranek muskany promieniami słońca - tego z kresu lata.


Jest to jeden z tych zapachów, który odpręża, relaksuje i nie narzuca się swoją obecnością. Bardzo przyjemny w odbiorze, lecz jej mankamentem jest moc zapachu. Skłamałbym pisząc, że jest to subtelny zapach, bo wtedy by to oznaczało, że coś czułem, podczas gdy świeca nie uraczyła mnie zapachem nawet przez chwilę, a przedstawiony tu opis stworzyłem na podstawie odbioru na sucho. Szczerze, to dawno nie spotkałem się z tak słabą świecą nad czym ubolewam.
Być może to mój nos nie odbiera zawartych tu nut zapachowych, ale wciąż mam nadzieję, że im bardziej w głąb słoika tym moc okaże się większa.


Jednak przed publikacją tego tekstu postanowiłem się chwilę wstrzymać i zakupiłem wosk do stopienia w kominku.
Tutaj z mocą jest nieco lepiej, ale nadal mnie nie zadowala. W tej formie jestem w stanie poczuć więcej nut niż w świecy i generalnie będąc w pobliżu kominka zapach unosi się delikatnie. Na pewno dużo mocniej wyłania się tu wanilia z jaśminem - w zasadzie dominują tę kompozycję. Ale dość mocnym akcentem jest tu też paczula nadająca delikatnie jesienny akcent temu zapachowi.


Wielka szkoda, że zapach jest taki słaby, bo naprawdę zapowiadał się świetnie i na sucho taki właśnie jest! Nie chcę tu bronić za wszelką cenę tego produktu, ale być może winna jest też cyrkulacja powietrza w moim nowym domu. Dzieją się tu naprawdę dziwne rzeczy i nawet mocne świece stają się słabe, a zapach wywędrowuje na klatkę schodową mimo zamkniętych drzwi. Dla mnie to osobista tragedia, bo paląc w salonie chcę czuć w salonie, a nie na schodach! :)
Jednak Autumn Pearl nawet tam nie zagościł z zapachem. :(

EDIT:
Trochę pospieszyłem się z tym "wyrokiem", bo jednak wchodząc na schody czuć przyjemny, ale bardzo delikatny powiew zapachu. Ale jak widać nie jest to zapach o stałej mocy rażenia.

Sporo kontrowersji wywołał fakt, iż tegoroczne Q3 to tylko jeden, a nie jak zwykle cztery zapachy. Tym bardziej Autumn Pearl jest wyjątkowa - jest twarzą jesiennej "ramówki" marki! :)
Ale oczywiście Yankee Candle nie pozostaje nam dłużna. Być może opracowali jeden zapach na jesień, kosztem tego by dać nam zupełnie nową kolekcję Elevation Collection With Platform Lid, która składa się z kilkunastu nowych kompozycji i będzie stale poszerzana o nowe. O tej kolekcji już wkrótce przeczytacie na moim blogu.



Mogę śmiało powiedzieć, że sezon na jesienne palenie świec czas start! Wreszcie mogłem wyciągnąć z szuflady moją nową przepiękną miedzianą illumę w klonowe liście. Prezentuje się fantastycznie! 

A Wy już zaczęliście sezon? :)

Komentarze

  1. Ja już wosków z Yankee nie zamawiam. Porównaj sobie wosk sprzed 4-5 lat, a teraz. Kiedyś 1/4 wosku pachniała przez czas palenia dwóch tealightów. Jeszcze na następny dzień czułam zapach w pomieszczeniu. Teraz żeby coś poczuć w salonie wrzucam od razu cały wosk do kominka, a przed zakończeniem palenia pierwszego tealighta zapachu już nie ma. YC zeszło poniżej swojego poziomu, nie wiem jak jest z woskami amerykańskiej produkcji. Tym wypuszczanym na nasz rynek podziękuję. Poza tym teraz jest tyle firm oferujących woski, że zawsze coś dla siebie znajdę. Nie wspominam o świecach, bo jeszcze są ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to nie zauważyłem tych różnic w jakości. Zawsze były słabsze i mocniejsze zapachy. Woski dla mnie zawsze były i są mocne, a czasu uwalniania zapachu zwyczajnie nie kontroluje, a nie rzuciło mi się żeby podejrzanie krótko pachniały.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle