Autumn In Amsterdam - Goose Creek
Lubicie jesienne podróże? Ja bardzo!
Dlatego dziś zabiorę Was do Amsterdamu, pokrytego pierzynką wielobarwnych liści opadłych na wąskie ceglane uliczki tego miasta. W tej podróży będzie nam towarzyszyć Autumn In Amsterdam od Goose Creek!
Pamiętam, że jak tylko zobaczyłem zapowiedź tej świecy to wiedziałem, że bez względu na wszystko muszę ją mieć i tak też się stało, choć recenzja jest mocno spóźniona, bo aż o rok. Niestety kupiłem ją chyba wiosną więc musiała poczekać do tegorocznej jesieni.
Dlaczego tak bardzo chciałem ją mieć?
Bo ja po prostu uwielbiam holenderskie klimaty o czym pisałem już między innymi w recenzji Tulips od Yankee Candle. Co prawda Holandię miałem okazję podziwiać tylko wiosną, ale wierzę, że w czasie pozostałych pór roku jest równie urokliwa.
Etykieta jest po prostu holenderska na maksa! Jest kanał, są barki, urokliwe kamieniczki i obowiązkowo rowery. Brakuje tylko wiatraków, sabotów, tulipanów i sera. ;)
Do tego wosk ma nieziemski neonowo-niebieski kolor, co w kontraście z etykietą o pomarańczowej tonacji daje niespotykany efekt WOW! Niebieski to mój ulubiony kolor, a tak niewiele świec produkowanych jest właśnie w tym kolorze nad czym trochę ubolewam. Rozumiem, że nie jest to pożądany kolor we wnętrzach naszych mieszkań, ale czyż nie ożywi on skutecznie przestrzeni wokół nas? :) Także: "Wincyj niebieskiego!". ;-)
A co skrywa ten błękitny wosk? Producent obiecuje nam tutaj poczuć:
Nuty głowy: cytrusy, czarna porzeczka, jabłka
Nuty serca: jeżyny, suche drewno
Nuty bazy: drewno sandałowe, delikatne przyprawy
Moim nosem ta kompozycja należy do kategorii niebanalnych. Trudno ją do czegokolwiek przyrównać, a jednak jest bardzo ciekawa i co najważniejsze, bardzo mnie się podoba.
Na pewno czuję tu słodkie jabłuszka, jakby przyprószone pyłkiem z cukru pudru bądź otulone wata cukrową, ale jest tu wyraźnie wyczuwalna przewodnia nuta, której nie potrafię sklasyfikować i przypisać do żadnej z tych, które otrzymujemy od producenta.
Jest trochę jak guma balonowa, ale taka "gładsza" w odbiorze, być może trochę jakby kolendra, ale nie do końca.
Trudno jest opisać coś, czego nie zna się odpowiednika w otoczeniu, ale wierzcie lub nie, że zapach wart jest poznania. I to już Wasz nos zweryfikuje czy mówiłem prawdę, czy plecę dyrdymały. ;)
Moim nosem ta kompozycja należy do kategorii niebanalnych. Trudno ją do czegokolwiek przyrównać, a jednak jest bardzo ciekawa i co najważniejsze, bardzo mnie się podoba.
Na pewno czuję tu słodkie jabłuszka, jakby przyprószone pyłkiem z cukru pudru bądź otulone wata cukrową, ale jest tu wyraźnie wyczuwalna przewodnia nuta, której nie potrafię sklasyfikować i przypisać do żadnej z tych, które otrzymujemy od producenta.
Jest trochę jak guma balonowa, ale taka "gładsza" w odbiorze, być może trochę jakby kolendra, ale nie do końca.
Trudno jest opisać coś, czego nie zna się odpowiednika w otoczeniu, ale wierzcie lub nie, że zapach wart jest poznania. I to już Wasz nos zweryfikuje czy mówiłem prawdę, czy plecę dyrdymały. ;)
Kupiłam ją, jeszcze nie paliłam, ale to co uderza w nos po podniesieniu pokrywki to jest wow! Taka mnogość zapachów, bogactwo.... lecę ją odpalić!
OdpowiedzUsuńNo właśnie WOW! Uwielbiam ten zapach 😍
UsuńDla mnie to Light Blue D&G
OdpowiedzUsuńDzięki za wskazówkę. Jak nie zapomnę to sprawdzę :)
UsuńWiększość jest nim zachwycona. Mi się podoba... owszem, ale nie porwała mnie do tego stopnia bym chciała ją mieć. Przynajmniej na razie ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie faktycznje jest niebanalmy i pobudza wszystkie zmysły. Ma wszystko co lubię w zapachach.
OdpowiedzUsuń