Belgian Waffles - Sunday Brunch Collection Yankee Candle

Na początku roku Yankee Candle zaprezentowało nam nową kolekcję Sunday Brunch. Jej cechą charakterystyczną są nieco inne etykiety niż znamy z klasycznej serii, a motywem przewodnim jest sielskie niedzielne przedpołudnie, a raczej przekąski które wtedy spożywamy. Moim zdaniem zamysł ten stylistycznie trochę nawiązuje do kultury angielskiej - choć to tylko moje luźne skojarzenie. Pewnie przez to, że póki co większość zapachów jest bardzo dziewczęca przez swą różową barwę, a jak róż to róże, a one są wszechobecne w angielskim wystroju domów (przynajmniej tak to pamiętam z "Co ludzie powiedzą?"). Myślę, że ta kolekcja świetnie wkomponowałaby się w takie wnętrza.
Dziś jednak nie będzie o Anglii lecz o belgijskim przysmaku. :)


Na szczęście oprócz trzech pozostałych "różowych" zapachów (które swoją droga są piękne, lecz nie mogę się przemóc przez wstręt do różu, ale o nich możecie przeczytać na blogu Po tej stronie lustra), znalazł się jeden rodzynek: Belgian Waffles przeze mnie nazywany czule "goferkiem" (błąd językowy zamierzony).
No to schrupmy ten przysmak! W końcu dziś niedziela!

Jak zawsze zajrzyjmy co znajduje się we wnętrzu:
Nuty głowy: pieczone orzechy pekan, wanilia 
Nuty serca: maślane wafle, cynamon, roztopione masło 
Nuty bazy: bita śmietana

Nie znając jeszcze tego zapachu, trochę liczyłem na podobieństwo do Beach Boardwalk z WoodWick, gdzie słodycz miesza się z aromatem świeżo wypieczonego gofra. Tu jednak dostajemy co innego. W ogólnym odbiorze zapach przypomina mi trochę Salated Caramel zmieszany ze Spiced White Cocoa, czyli złośliwi powiedzą, że pachnie to rosołem lub przyprawą maggi. Czuję tu ten sam wspólny pierwiastek. Jest niesamowicie mocny i przeszywa wszystko na wskroś i na wylot jednocześnie. Wrażliwe nosy mogą wręcz odbierać do jako drapiący i nieprzyjemny.



Na pewno doświadczycie tu sporo wanilii, ale jakby nieco przypalonej. Może miało być to obiecywane tu roztopione masło, ale myślę że szorstka nuta orzechów pekan też zrobiła tu swoje.
Być może to gofr robiony przez roztargnioną (lub zakochaną) ekspedientkę, który nieco za długo został przetrzymany w gofrownicy. Miłośnicy dobrze wypieczonych gofrów będą zachwyceni!

Ja mimo wszystko raczej nie lubuję się w takich zapachach. Owszem, mam w kolekcji kilka słodkich jedzeniowych zapachów, ale prawdę mówiąc rzadko z nich korzystam. Nie jest to aromat, którym chciałbym otaczać się dłuższy czas. A tym bardziej, że jest to świeca bardzo mocna. Już od pierwszego płomienia wypełniła zapachem niewielki pokój, a pół godziny wystarczyło by skutecznie wypełniła większość zakamarków mojego domu. Obawiam się, że zapach wgryzie się we wszystko w polu jego rażenia.
I nie myliłem się. Na drugi dzień wyraźnie czułem jej zapach w pokoju w którym ją paliłem.


Raczej nie radzę kupować tego zapachu w ciemno. Lepiej wpierw powąchać stacjonarnie i upewnić się, że nie będzie Was drażnił. Ja ani nie polecam, ani polecam. To zapach na który trzeba mieć ochotę "tu i teraz".


Kolekcja Sunday Brunch jest niezależna od kolekcji kwartalnych i będzie poszerzana o nowe zapachy. Prawdę mówiąc nie mogę się doczekać tych co nadejdą, bo wreszcie będzie można odsapnąć od wszechobecnego różu! Będzie kilka fajnych (mam nadzieję) smaczków!

Do usłyszenia! 


Komentarze

  1. Ten zapach z kolekcji podoba mi się najmniej. Ba - wcale! Ma takie słodkie nuty, które często są w zapachach „spice” - mnie gryzą, męczą, boli mnie głowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli niestety nie myliłem się, że ten zapach może być nieprzyjemny w odbiorze. :( Ja mimo wszystko się na niego skusiłem, bo jako jedyny nie był "pink". :-) Na szczęście wkrótce do kolekcji dołączą inne zapachy, mam nadzieję że bardziej po moim guście. :)

      Usuń
  2. Zgadzam sie, ze wyczuwalna jest tu przyprawa do zup. Te sama wspolna nute znajdziemy jeszczcze w Bakery Air od Yankee, ale prawdziwa moc magii ukryta jest w Maple Sugar od Kringle, nie sa to udane zapachy z czego najgorszy jest ten ostatni. Glownie kupuje zapachy jedzeniowo- przyprawowe, ale te mnie pokonaly, dobrze, ze skonczylo sie na woskach a nie pelnowymiarowej swiecy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety karmelowe nuty w wielu przypadkach wyjątkowo źle są odwzorowane. Jestem ciekawy skąd się bierze ten nieudany efekt rosołu. :)
      Goose creek jest mistrzem w jedzeniówce! :)

      Usuń
  3. Dla mnie ta świeczka jest wspaniała! Słodka i intensywna, idealna na jesienne wieczory. To prawda, że zapach jest mocny i trzeba mieć na niego ochotę, ale w moje gusta trafia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle