Dried Lavender & Oak - Yankee Candle
W kalendarzu dopiero co zaczęło się lato, a na świecowych regałach Yankee Candle właśnie pojawiły się jesienne nowości z kolekcji Farmer's Market. W mojej ocenie jest to nieco za wcześnie, ale jednak ciekawość wygrała... kupiłem dwie! :)
Choć dla mnie zapachy zagadką nie były, bo miałem okazję poznać je na targach Home Decor, ale od nich minęły już trzy miesiące, poza tym odbiór zapachu w paleniu i we własnym domu może być zupełnie inny. I z reguły tak jest. :)
Dziś przygotowałem recenzję Dried Lavender & Oak, który od początku budzi najwięcej pozytywnych wrażeń wśród świecoholików. Nawet Ci którzy nie mieli okazji go poznać wcześniej, wiedzieli że to będzie hit. Czy jest? Przekonajmy się!
We wnętrzu słoika znajdziemy takie oto nuty:
Nuty głowy: biały pieprz, lawenda, bergamotka
Nuty serca: olejek eteryczny davana, bukiet białych kwiatów, mech
Nuty bazy: wanilia, paczula, drzewo cedrowe
Nie będę owijał w bawełnę. Dla mnie ten zapach jest po prostu cudowny! Wydaje mnie się, że nie jestem za specjalnym fanem lawendy (choć tę w ogrodzie lubię), ale jednak większość kompozycji z nią trafia w moje gusta. Dried Lavender & Oak to nieco męska, wytrawnie drzewna oraz słodkawa lawendowa wariacja. Na pierwszym planie wyczuwam bardzo podobny aromat do Warm Desert Wind - taki ciepły bursztyn, męskawy i z szorstką sucho-wytrawną otoczką. Jednak dopełnieniem tej kompozycji jest oczywiście tytułowa lawenda.Nadaje ona charakterystycznego dla lawendy aromatu. Mocny, pewny, ale w tym przypadku nie duszący, co jest częstą zmorą lawendowych zapachów. Wielu z Was wąchając ją na sucho może odnieść takie wrażenie, ale bez obaw! W paleniu zapach łagodnieje.
Paliłem tę świecę przez trzy dni, nawet podczas dużych upałów i nie miałem dość. Kompozycja bardzo mnie relaksuje i uspokaja, bo właśnie takie właściwości ma lawenda i dodany tutaj olejek davana. Mimo wysokiej temperatury, nie czułem się przytłoczony zapachem, a świeca ma naprawdę ogromną moc! Już na sucho czuć ją wyraźnie w pomieszczeniu, a po zapaleniu to jest mały killer.
Choć jest to kolekcja jesienna to zapach w mojej ocenie jest całoroczny.
Jeżeli tylko pojawiłyby się zawieszki do auta w tym zapachu, to ja biorę od razu dwie do szafy! :) Podobno lawenda odstrasza mole, ale aspekt aromatyczny dla mnie ma większe znaczenie w tym przypadku.
Jak łatwo można zauważyć, kolekcja Farmer's Market posiada zupełnie inny wygląd etykiet, z nowym logo i nieco bardziej wyboldowaną nazwą zapachu, za to mniejszą na rzecz większej francuskiej. Obawiam się, że to cicha próba wprowadzenia na siłę czegoś nowego. Nowe logo rozumiem, bo ciężko by marka posługiwała się dwoma na całym świecie, ale skoro "wygraliśmy" walkę z wąskimi etykietami to dlaczego na siłę próbuje się nas uszczęśliwić zmianami, kiedy my świecoholicy niezbyt entuzjastycznie do niech podchodzimy? :(
Generalnie nie jest tak, źle. Gdy już mam świecę w ręku i patrzę na nią codziennie to w sumie nie razi mnie to w oczy, ALE... nieco zakłóca mi to pedantyczny ład na świecowych regałach. :-) Wiecie, perfekcja musi być, ja nie lubię miszmaszu.
I co ciekawe, wyjątkowo bardziej podoba mi się wersja graficzna, która obowiązuje w USA. Niestety na stronie producenta nie znalazłem oficjalnych zdjęć, tylko takie z internetu. Co sądzicie? :)
Kończąc tę dygresję, muszę tu jeszcze dodać, że jestem entuzjastą kolekcji Farmer's Market! Swojskie, wiejskie klimaty to to co lubię! :)
Nuty bazy: wanilia, paczula, drzewo cedrowe
Nie będę owijał w bawełnę. Dla mnie ten zapach jest po prostu cudowny! Wydaje mnie się, że nie jestem za specjalnym fanem lawendy (choć tę w ogrodzie lubię), ale jednak większość kompozycji z nią trafia w moje gusta. Dried Lavender & Oak to nieco męska, wytrawnie drzewna oraz słodkawa lawendowa wariacja. Na pierwszym planie wyczuwam bardzo podobny aromat do Warm Desert Wind - taki ciepły bursztyn, męskawy i z szorstką sucho-wytrawną otoczką. Jednak dopełnieniem tej kompozycji jest oczywiście tytułowa lawenda.Nadaje ona charakterystycznego dla lawendy aromatu. Mocny, pewny, ale w tym przypadku nie duszący, co jest częstą zmorą lawendowych zapachów. Wielu z Was wąchając ją na sucho może odnieść takie wrażenie, ale bez obaw! W paleniu zapach łagodnieje.
Paliłem tę świecę przez trzy dni, nawet podczas dużych upałów i nie miałem dość. Kompozycja bardzo mnie relaksuje i uspokaja, bo właśnie takie właściwości ma lawenda i dodany tutaj olejek davana. Mimo wysokiej temperatury, nie czułem się przytłoczony zapachem, a świeca ma naprawdę ogromną moc! Już na sucho czuć ją wyraźnie w pomieszczeniu, a po zapaleniu to jest mały killer.
Choć jest to kolekcja jesienna to zapach w mojej ocenie jest całoroczny.
Jeżeli tylko pojawiłyby się zawieszki do auta w tym zapachu, to ja biorę od razu dwie do szafy! :) Podobno lawenda odstrasza mole, ale aspekt aromatyczny dla mnie ma większe znaczenie w tym przypadku.
Jak łatwo można zauważyć, kolekcja Farmer's Market posiada zupełnie inny wygląd etykiet, z nowym logo i nieco bardziej wyboldowaną nazwą zapachu, za to mniejszą na rzecz większej francuskiej. Obawiam się, że to cicha próba wprowadzenia na siłę czegoś nowego. Nowe logo rozumiem, bo ciężko by marka posługiwała się dwoma na całym świecie, ale skoro "wygraliśmy" walkę z wąskimi etykietami to dlaczego na siłę próbuje się nas uszczęśliwić zmianami, kiedy my świecoholicy niezbyt entuzjastycznie do niech podchodzimy? :(
Generalnie nie jest tak, źle. Gdy już mam świecę w ręku i patrzę na nią codziennie to w sumie nie razi mnie to w oczy, ALE... nieco zakłóca mi to pedantyczny ład na świecowych regałach. :-) Wiecie, perfekcja musi być, ja nie lubię miszmaszu.
I co ciekawe, wyjątkowo bardziej podoba mi się wersja graficzna, która obowiązuje w USA. Niestety na stronie producenta nie znalazłem oficjalnych zdjęć, tylko takie z internetu. Co sądzicie? :)
Żródło: link |
Kończąc tę dygresję, muszę tu jeszcze dodać, że jestem entuzjastą kolekcji Farmer's Market! Swojskie, wiejskie klimaty to to co lubię! :)
Komentarze
Prześlij komentarz