Dutch Stroopwafel - Goose Creek

Wreszcie są! Nowości z Goose Creek!
Po małych zawirowaniach z dystrybucją i niepewnością czy będzie nam dane zobaczyć nowe "gąski", możemy być spokojni. Przyleciały do sklepów i będą w nich gniazdować na stałe. :)
Ja swoje egzemplarze zdążyłem zamówić ze strony goosecreekeu.com w fajnej ( i niekończącej się :-) ) promocji 2+2 zanim było wiadomo, że pojawią się w polskich sklepach on-line. 
Wybrałem 6 zapachów, a dziś zaprezentuję jeden z nich: Dutch Stroopwafel!


Wybrałem tę świecę z kilku powodów. Po pierwsze jestem łakomczuszkiem więc nie mogłem oprzeć się widokowi przepysznych wafelków przełożonych syropem. Po drugie Goose Creek robi świetne zapachy z kategorii jedzeniowej, a po trzeciej mam ogromny sentyment do tych Holenderskich wafelków. Są po prostu przepyszne!

Zobaczmy co nas tutaj czeka!
Nuty głowy: chrupiący wafel. orzech laskowy, kawałki czekolady
Nuty serca: masło, karmel
Nuty bazy: wanilia, miód



W pierwszym wrażeniu, którym podzieliłem się z Wami na Insta Stories powiedziałem, że czuję tutaj cukierki Kukułki. Po teście palenia podtrzymuję swoje zdanie. Czuję tu tę samą charakterystyczną, ostrą (bądź jak kto woli: drapiącą) nutę: trochę orzechową, trochę kakaową, ale z nieco alkoholowym zabarwieniem.
Karmel jest motywem przewodnim całej kompozycji lecz maślane akordy nie pozostają w tyle. W rezultacie otrzymujemy nieco wafelkowo-karmelowy aromat, ALE w mojej ocenie nie jest to wiernie odtworzony zapach holenderskich stroopwafel, a miałem okazję próbować kilka różnych wersji u samego źródła pochodzenia.



Zapach bardzo przypomina mi Peanut Butter Sugar, do tego stopnia że czasami są nie do rozróżnienia podczas palenia. "Rożek" jest dużo bardziej mleczny i wyrazisty, ale przede wszystkim ma przewagę w mocy zapachu. Dutch Stroopwafel mimo silnego zapachu na sucho (czułem przez zamknięte wieczko, bo olejki rozlały się w transporcie!) w paleniu nie osiąga aż tak zadowalających efektów. Siedząc przy samym źródle zapachu, bardzo szybko się do niego przyzywczaiłem, ale wchodząc do pomieszczenia, każdorazowo zapach uznaję za bardzo intensywny. Czyli określiłbym go jako mocny, ale jednostajny.
Mimo to polubiłem ten zapach, choć chyba nie wygra z Peanut Butter Sugar. Jednak sentyment do Holandii (która de facto ma się niebawem nazywać oficjalnie Niderlandią - wiedzieliście?!) i oczywiście smaku tych wafelków, podpowiada mi by świecę zachować na dłużej.

A Wy lubicie takie słodkie zapachy? :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle