Halloween 2019 z Goose Creek!
Do Halloween pozostały dwa tygodnie więc to chyba najlepszy moment na wpis o nowościach z Goose Creek! Do zeszłorocznej kolekcji dołączyły kolejne zapachy, więc nie byłbym sobą, gdybym kilku nie kupił!
Jeżeli nie czytaliście, bądź zapomnieliście zeszłoroczny wpis to zapraszam tutaj:
W tym roku skusiłem się na cztery nowe zapachy: Crystal Lake, Black Cat, Witch's Cauldron oraz Wicked Treats . Każdy inny, każdy wyjątkowy - zapraszam na ich recenzje!
Crystal Lake
Nuty głowy: musująca bergamotka, cytryna
Nuty serca: lawenda, nadmorski deszcz
Nuty bazy: biała brzoza, geranium, bursztyn
Etykieta Crystal Lake doskonale oddaje klimat tego zapachu. Jest mrocznie, wilgotno i zimno. W mojej ocenie jest to kompozycja męska, ale całkiem przyjemnie zaakcentowana cytrusowymi nutami bergamotki. Paląc ją aż dreszcz przechodzi po plecach! Zapach sprawia, że w pomieszczeniu robi się chłodniej i dżdżyście niczym w angielskim zamkowym lochu. Skojarzenie z Anglią wziąłem stąd, iż tam wiecznie jest wilgotno. Tak słyszałem. Nie byłem, nie widziałem. Nawet nie wiem czy mają zamki z lochami. :)
Moc raczej słaba.
Nuty bazy: biała brzoza, geranium, bursztyn
Etykieta Crystal Lake doskonale oddaje klimat tego zapachu. Jest mrocznie, wilgotno i zimno. W mojej ocenie jest to kompozycja męska, ale całkiem przyjemnie zaakcentowana cytrusowymi nutami bergamotki. Paląc ją aż dreszcz przechodzi po plecach! Zapach sprawia, że w pomieszczeniu robi się chłodniej i dżdżyście niczym w angielskim zamkowym lochu. Skojarzenie z Anglią wziąłem stąd, iż tam wiecznie jest wilgotno. Tak słyszałem. Nie byłem, nie widziałem. Nawet nie wiem czy mają zamki z lochami. :)
Moc raczej słaba.
Black Cat
Nuty głowy: piżmo, waniliowe pianki
Nuty serca: ognisko w lesie
Nuty bazy: drzewo sandałowe
Black Cat to bardzo przyjemny, słodkawy zapach, mnie kojarzący się z mleczną czekoladą, ale nie dajcie się zwieść temu uroczemu futrzakowi! Drugim dnem tego zapachu, jest dziwna, specyficzna metaliczna nutka. Zupełnie nie wiem skąd ona się tam wzięła, wyczuwam ją zarówno na wieczku jak i bezpośrednio nad paląca się świecą.
Niestety moc świecy pozostawia wiele do życzenia, stąd też niczym ciekawski kot, trzeba zanurzać nos w słoiku, co grozi upaleniem wąsów (jeżeli jesteś kotem lub wąsaczem), a w co gorszym przypadku włosów w nosie - niezapomniane Halloweenowe doznania gwarantowane! :)
Nuty bazy: drzewo sandałowe
Black Cat to bardzo przyjemny, słodkawy zapach, mnie kojarzący się z mleczną czekoladą, ale nie dajcie się zwieść temu uroczemu futrzakowi! Drugim dnem tego zapachu, jest dziwna, specyficzna metaliczna nutka. Zupełnie nie wiem skąd ona się tam wzięła, wyczuwam ją zarówno na wieczku jak i bezpośrednio nad paląca się świecą.
Niestety moc świecy pozostawia wiele do życzenia, stąd też niczym ciekawski kot, trzeba zanurzać nos w słoiku, co grozi upaleniem wąsów (jeżeli jesteś kotem lub wąsaczem), a w co gorszym przypadku włosów w nosie - niezapomniane Halloweenowe doznania gwarantowane! :)
Witch's Cauldron
Nuty głowy: kociołek wiedźmy, mgła
Nuty serca: liście paczuli, mgła cmentarna
Nuty bazy: nawiedzony las, anyż
W kociołku czarownicy wreszcie można poczuć klimat Halloween! To chyba jedyny zapach z tej kolekcji, który jest nieco straszny, a przecież o to właśnie tu chodzi! Ma po prostu śmierdzieć! :)
No dobra, aż tak strasznie nie jest, bo zapach nawet mi się podoba!
Gdybym miał przełożyć zapach na smak, zanurzył chochlę w kociołku wiedźmy i spróbował, to zapewne bym szybko tego pożałował. Jest gorzko, cierpko i jeszcze raz gorzko! Niczym na polskim weselu. :)
Najprawdopodobniej wiedźma wrzuciła do tego kociołka całą butelkę wody kolońskiej, grzyba z piwnicy, garść leśnego runa, szklankę bagna i gwiazdeczkę anyżu dla finezji. To taka zupa z trupa jak śpiewała niegdyś ABBA. :-)
Nuty bazy: nawiedzony las, anyż
W kociołku czarownicy wreszcie można poczuć klimat Halloween! To chyba jedyny zapach z tej kolekcji, który jest nieco straszny, a przecież o to właśnie tu chodzi! Ma po prostu śmierdzieć! :)
No dobra, aż tak strasznie nie jest, bo zapach nawet mi się podoba!
Gdybym miał przełożyć zapach na smak, zanurzył chochlę w kociołku wiedźmy i spróbował, to zapewne bym szybko tego pożałował. Jest gorzko, cierpko i jeszcze raz gorzko! Niczym na polskim weselu. :)
Najprawdopodobniej wiedźma wrzuciła do tego kociołka całą butelkę wody kolońskiej, grzyba z piwnicy, garść leśnego runa, szklankę bagna i gwiazdeczkę anyżu dla finezji. To taka zupa z trupa jak śpiewała niegdyś ABBA. :-)
Wicked Treats
Nuty głowy: dzikie jabłko , karmel
Nuty serca: owoce, strudel karmelowy
Nuty bazy: wanilia, mieszanka drewna
Najlepsze na koniec!
Byłem przekonany, że na etykiecie tej świecy są wiśnie tudzież czereśnie. Nic bardziej mylnego! Po otworzeniu słoja wszystko stało się jasne. To jabłuszka w najsmaczniejszym wydaniu, bo oblane karmelem! Jestem zafascynowany tym zapachem, bo uwielbiam zarówno jabłka, jak i karmel - połączenie doskonałe! Kompozycja jest identyczna do Caramel Apple z Milkhouse, który sporo paliłem w zeszłym roku zimą, a zrobiłem właśnie zapas bo pojawił się w regularnej ofercie.
Moc świecy jest tak ogromna, że w zasadzie nie trzeba jej palić by cieszyć się zapachem! Po odpaleniu cały dom wypełnia słodycz w najczystszej postaci. Ten zapach polecam Wam najbardziej!
Tak jak i w zeszłym roku Goose Creek nie zaskoczył mnie Halloweenowymi kompozycjami, bo dla mnie są zbyt "słitaśne-pierdziaśne", a przecież nie o to chodzi w tym święcie w mojej ocenie. Jedynie Witch's Cauldron może zyskać miano koszmarnego, a reszta jest po prostu ładna, ubrana w Halloweenowe etykiety.
Kolekcja Hallowenowa nie ma też szczęścia w mocy zapachów. Również w zeszłorocznej serii nie były to mocne kompozycje w przeważającej większości. Szkoda, bo w niektórych przypadkach traci się cały urok kompozycji.
Nuty bazy: wanilia, mieszanka drewna
Najlepsze na koniec!
Byłem przekonany, że na etykiecie tej świecy są wiśnie tudzież czereśnie. Nic bardziej mylnego! Po otworzeniu słoja wszystko stało się jasne. To jabłuszka w najsmaczniejszym wydaniu, bo oblane karmelem! Jestem zafascynowany tym zapachem, bo uwielbiam zarówno jabłka, jak i karmel - połączenie doskonałe! Kompozycja jest identyczna do Caramel Apple z Milkhouse, który sporo paliłem w zeszłym roku zimą, a zrobiłem właśnie zapas bo pojawił się w regularnej ofercie.
Moc świecy jest tak ogromna, że w zasadzie nie trzeba jej palić by cieszyć się zapachem! Po odpaleniu cały dom wypełnia słodycz w najczystszej postaci. Ten zapach polecam Wam najbardziej!
Tak jak i w zeszłym roku Goose Creek nie zaskoczył mnie Halloweenowymi kompozycjami, bo dla mnie są zbyt "słitaśne-pierdziaśne", a przecież nie o to chodzi w tym święcie w mojej ocenie. Jedynie Witch's Cauldron może zyskać miano koszmarnego, a reszta jest po prostu ładna, ubrana w Halloweenowe etykiety.
Kolekcja Hallowenowa nie ma też szczęścia w mocy zapachów. Również w zeszłorocznej serii nie były to mocne kompozycje w przeważającej większości. Szkoda, bo w niektórych przypadkach traci się cały urok kompozycji.
A Wy mieliście okazję zapoznać się z nowymi zapachami Hallowenowymi od Goose Creek?
Jeżeli tak, to dajcie znać o swoich wrażeniach!
Jeżeli tak, to dajcie znać o swoich wrażeniach!
No to ja bym była chętna na Wicked Treats, choć jakbym miała wybierać, to wybrałabym Milka :)
OdpowiedzUsuńCzy możesz porównać karmelowe jabłka w Wicked treats do Caramel Apple z Goose? Czy sa bardzo podobne?
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałem okazji poznać :(
Usuń