Sweet Pine & Snowflakes - Goose Creek
Odwlekałem tę recenzję w czasie jak mogłem, licząc na to, że zima się u nas pojawi i nawet czasami dawała cień nadziei jednodniowymi opadami śniegu, ale na ten moment straciłem już nadzieję, na prawdziwą, śnieżną zimę. W sklepach już na dobre zadomowiły się wiosenne nowości więc recenzja typowo zimowego zapachu o tej porze wydaje mi się nieco nie na miejscu, ale Sweet Pine & Snowflakes jest tak ciekawą propozycją, że nie mogę czekać z jej opisem do przyszłej zimy!
Tyle razy zbierałem się do tego wpisu, że wypaliłem 2/3 słoika, choć na samym początku byłem przekonany, że ta świeca nie zostanie ze mną dłużej.
Nuty głowy: musująca cytryna, śnieg
Nuty serca: jemioła, balsam jodłowy, sosna
Nuty bazy: bluszcz, cedr, gwiazda betlejemska (poinsettia)
Przyznam, że przed zakupem nie przeczytałem zupełnie powyższych nut zapachowych z czego bardzo się cieszę, bo wiem że nie zdecydowałbym się na nią. Z opisu wynika jakoby miała to być kompozycja z przewagą choinki i żywicy, a co gorsza z cytrusem na pierwszym planie.
Ja odbieram ten zapach zupełnie inaczej. Dla mnie to przyjemny praniuszek, z delikatną mydlaną i kojącą nutą z bardzo ciekawie wplecioną jodłą.
I choć fanem świeżych i praniowych zapachów nie jestem to ten wzbudził moje zainteresowanie.
Na początku ten zapach trochę mnie męczył, bo po pierwsze ma ogromną moc, a po drugie silny żywiczny aromat potrafi zakręcić w głowie. Jednak wymyśliłem prosty patent, by cieszyć się tą świecą: palę ją w innym pomieszczeniu niż przebywam. Wtedy kompozycja wydaje mi się najprzyjemniejsza!
I gdyby nie ten pomysł, to myślę że świeca byłaby już sprzedana, a na ten moment wiem że zostanie ze mną do dna, a już naprawdę wiele jej nie zostało!
I nie mógłbym jeszcze nie wspomnieć o aspekcie wizualnym. Świeca ma piękny pastelowy fioletowy kolor, a na etykiecie parka jeleni na tle ośnieżonego lasu - po prostu bajkowa sceneria!
Sweet Pine & Snowflakes wydaje mi się być mocno nie doceniany, bo nie zauważyłem jego popularności wśród świecoholików, którzy według mnie powinni nadrobić to niedopatrzenie!
Absolutnie polecam!
Przyznam, że przed zakupem nie przeczytałem zupełnie powyższych nut zapachowych z czego bardzo się cieszę, bo wiem że nie zdecydowałbym się na nią. Z opisu wynika jakoby miała to być kompozycja z przewagą choinki i żywicy, a co gorsza z cytrusem na pierwszym planie.
Ja odbieram ten zapach zupełnie inaczej. Dla mnie to przyjemny praniuszek, z delikatną mydlaną i kojącą nutą z bardzo ciekawie wplecioną jodłą.
I choć fanem świeżych i praniowych zapachów nie jestem to ten wzbudził moje zainteresowanie.
Na początku ten zapach trochę mnie męczył, bo po pierwsze ma ogromną moc, a po drugie silny żywiczny aromat potrafi zakręcić w głowie. Jednak wymyśliłem prosty patent, by cieszyć się tą świecą: palę ją w innym pomieszczeniu niż przebywam. Wtedy kompozycja wydaje mi się najprzyjemniejsza!
I gdyby nie ten pomysł, to myślę że świeca byłaby już sprzedana, a na ten moment wiem że zostanie ze mną do dna, a już naprawdę wiele jej nie zostało!
I nie mógłbym jeszcze nie wspomnieć o aspekcie wizualnym. Świeca ma piękny pastelowy fioletowy kolor, a na etykiecie parka jeleni na tle ośnieżonego lasu - po prostu bajkowa sceneria!
Wybaczcie za "Merry Christmas", ale zdjęcia robiłem naprawdę dawno! |
Absolutnie polecam!
Zimy w tym roku się raczej nie doczekamy ale klimat świąteczny to nie tylko śnieg przecież, mnie się udało go wyczarować w grudniu. Zadziwiająco fajnie wpasował się dywan znaleziony w tym sklepie w taką zimową scenerię. Wygląda trochę jak pokryty śniegiem właśnie.
OdpowiedzUsuńJa tylko raz uświadczyłam zimy we Wrocławiu... na wiosnę i nawet (o zgrozo) zapaliłam z tego tytułu Icicles, który od zakupu czekał na ten moment latami. Goose Creek uwielbiam. Ich świece są cudowne. A ta pewnie trafiłaby w mój gust. Typowo moje nuty, nie wspominając o oprawie wizualnej. Brzmi cudnie!
OdpowiedzUsuń