Water Garden - Yankee Candle [Garden Hideaway Collection]
Recenzję tę piszę do Was prosto znad brzegu jednego z podlaskich jezior. Tak, tak! Na urlopie nie odpoczywam od blogowania! A tak naprawdę to teraz złapałem chwilę, by móc cokolwiek napisać o zaległych nowościach, a mam ich w posiadaniu jeszcze całkiem sporo. Dlatego z nutką nadziei, że znajdę czas na pisanie (nawet jak mam wolne to ciężko mi znaleźć na wszystko czas!), zabrałem ze sobą na urlop trzy "zaległe" świece do zrecenzowania.
A, że siedzę nad wodą to i na takie klimaty mnie naszło.
Dzisiaj prezentuję Water Garden od Yankee Candle z kolekcji Garden Hideaway!
Nuty głowy: różowe lilie, dzika trawa, woda z ogórka
A, że siedzę nad wodą to i na takie klimaty mnie naszło.
Dzisiaj prezentuję Water Garden od Yankee Candle z kolekcji Garden Hideaway!
Nuty głowy: różowe lilie, dzika trawa, woda z ogórka
Nuty serca: konwalia, kwiat lotosu, orchidea
Nuty bazy: nuty drzewne
W moim pierwszym spotkaniu z ta kompozycją miałem pewne obawy, gdyż z wodnymi i typowo świeżymi zapachami mi nie po drodze, Bardzo często są one dla mnie duszące i wywołujące ból głowy. Wraz z pierwszym powąchaniem Water Garden wcale nie byłem spokojniejszy, bo nadal czułem tu dużo ozonowej, migrenogennej świeżości, ale wyczułem światełko w tunelu za sprawą kwiatowych nut.
Po zapaleniu świecy wszystko stało się jasne. Zapach absolutnie mnie urzekł!
To coś w klimacie Raindrops i Happy Spring - nuty ozonowe przeplatają się na przemian z wodnistymi kwiatowymi akordami. Znajdziemy tu delikatne perfumowane podbicie, które dopełnia kompozycję sprawiając, że jest ona bardzo przyjemna i delikatna w odbiorze.
Nie jestem w stanie wyczuć tutaj cięższych drewnianych nut, które obiecywane są w opisie zapachu, tak jak i wody z ogórka na którą jestem raczej wyczulony.
To naprawdę miła, przyjemna i nawet rzekłbym, że kojąca kompozycja. Jestem mile zaskoczony efektem ostatecznym!
Zapach może być słusznie mylony z Water Garden sprzed kilku lat (ostatni raz był u nas wydany bodajże 3 lata temu jako limitka), lecz jedyne co mają wspólnego to zbieżność nazw. Osobiście trochę nie rozumiem tego posunięcia ze strony producenta, bo wprowadza to pewien chaos informacyjny. W każdym razie zarówno Water Garden z liliami na etykiecie jak i ten z wodospadem są równie piękne, choć ja raczej bym je ujął jako "ładne", bo nadal nie jest to w 100% moja kategoria zapachowa.
Niemniej gorąco polecam zapoznać się z tym zapachem. Choćby w votivie! :)
W moim pierwszym spotkaniu z ta kompozycją miałem pewne obawy, gdyż z wodnymi i typowo świeżymi zapachami mi nie po drodze, Bardzo często są one dla mnie duszące i wywołujące ból głowy. Wraz z pierwszym powąchaniem Water Garden wcale nie byłem spokojniejszy, bo nadal czułem tu dużo ozonowej, migrenogennej świeżości, ale wyczułem światełko w tunelu za sprawą kwiatowych nut.
Po zapaleniu świecy wszystko stało się jasne. Zapach absolutnie mnie urzekł!
To coś w klimacie Raindrops i Happy Spring - nuty ozonowe przeplatają się na przemian z wodnistymi kwiatowymi akordami. Znajdziemy tu delikatne perfumowane podbicie, które dopełnia kompozycję sprawiając, że jest ona bardzo przyjemna i delikatna w odbiorze.
Nie jestem w stanie wyczuć tutaj cięższych drewnianych nut, które obiecywane są w opisie zapachu, tak jak i wody z ogórka na którą jestem raczej wyczulony.
To naprawdę miła, przyjemna i nawet rzekłbym, że kojąca kompozycja. Jestem mile zaskoczony efektem ostatecznym!
Zapach może być słusznie mylony z Water Garden sprzed kilku lat (ostatni raz był u nas wydany bodajże 3 lata temu jako limitka), lecz jedyne co mają wspólnego to zbieżność nazw. Osobiście trochę nie rozumiem tego posunięcia ze strony producenta, bo wprowadza to pewien chaos informacyjny. W każdym razie zarówno Water Garden z liliami na etykiecie jak i ten z wodospadem są równie piękne, choć ja raczej bym je ujął jako "ładne", bo nadal nie jest to w 100% moja kategoria zapachowa.
Niemniej gorąco polecam zapoznać się z tym zapachem. Choćby w votivie! :)
Komentarze
Prześlij komentarz