Wielka recenzja nowości Goose Creek na jesień 2020! [9 zapachów]

Jeżeli obserwujecie moje Stories pewnie wiecie, że niedawno TROCHĘ zaszalałem na zakupach, a niektórzy z Was dopytywali "kiedy recenzja?". Nic dziwnego! Jesienne nowości, bo o niech mowa, wzbudziły duże zainteresowanie, które wręcz przerosło zapasy magazynowe dystrybutora! W jednym sklepie dosłownie wyrwano mi z koszyka dwie świece, więc w drugim odświeżałem stronę jak głupi by zdążyć... i udało się! Mam prawie wszystkie (ale wszystkie, które chciałem) jesienne nowości Goose Creek! To aż 9 zapachów!

Postanowiłem zrobić jedną wielką zbiorczą recenzję wszystkich z nich, bo w kalendarzu terminy są napięte, a już niebawem pasowałoby pokazać nowości z kolekcji zimowych!

Nie ma na co czekać! Zapraszam na ten szalony jesienny tour z Goose Creek!

Kolejność recenzowania jest zupełnie przypadkowa.

Calm & Cozy

Nuty głowy: drzewo sandałowe, waniliowy bursztyn
Nuty serca:
 białe cytrusy, kaszmir
Nuty bazy: miękkie waniliowe drewno, przytulna pościel



To co urzeka w Calm & Cozy to głęboko niebieski wosk i piękna, przytulna etykieta. Wnętrze słoika również posiada te cechy! Znajdziecie tu delikatnie perfumeryjną kompozycję o aromacie słodkiego drzewa sandałowego wykończonego niezwykle przyjemnym bursztynem. Kompozycja jest bardzo przyjemna i uniwersalna w klimacie otulaczy i kaszmirków - ten czuć tutaj wyraźnie zarysowany, ale nie przoduje on, a jest jedynie dopełnieniem. 

Zagrzeje u mnie miejsce na dłużej!

Moc: 3/5 - dobrze wyczuwalna, ale raczej jest to miłe tło o ciągłej projekcji. 

 

Cold Autumn Leaves


Nuty głowy: bergamotka, chłodne krople deszczu, liście
Nuty serca:
 igły jodłowe, opadłe liście
Nuty bazy: paczula, jesienne drewno

Ten zapach to jedno z ciekawszych odkryć tej kolekcji! Ja tu przede wszystkim czuję jarzębinę! Najprawdziwszą jarzębinę! Chodzi mi oczywiście o jej owoce! Ewentualnie jest to niedojrzały owoc róży, ale ja wolę jednak tę bardziej jesienną interpretację. 

Również w paleniu to wrażenie nie mija. Na pierwszy rzut nosa, może się wydawać, że to typowa interpretacja zapachu liści z świecach, ale na pewno jest ona wyjątkowo i ja jeszcze takiej nie spotkałem. Znajdziecie tu delikatną kwaskowość, rześkość i delikatne nuty mokrego drewna, ale całość jest generalnie bardzo świeża. Ten zapach to dla mnie kwintesencją jesieni: aromat spaceru po świeżo zmoczonym deszczem jesiennym lesie, gdzie liście zalegają na ścieżkach, a spod nich wydobywa się aromat ich gnicia, zmieszany z ziemistym podłożem - po prostu powinniście znać ten zapach! A bonusem jest wspomniana wyżej jarzębina, którą być może czuję tylko ja więc jej obiecać Wam nie mogę. ;)

Moc: 4/5 - bardzo dobra, zapach nie da o sobie zapomnieć.

 

Cozy & Fabulous


Nuty głowy: aromat lasu, waniliowe drewno sandałowe 
Nuty serca:
 pozłacany bursztyn, paczula
Nuty bazy: szlachetne drewno, ciepły kaszmir

Goose Creek to jedna z niewielu marek, która  puszcza oczko do psiarzy (bo wszędzie te koty i koty! Phi!). I tym razem nie zawiedli. Uroczy Husky owinięty w kocyk był od razu wpisany na moją listę must have - zresztą jak widać, prawie wszystkie zapachy z nowej kolekcji na niej się znalazły co nie zdarza się często!

W mojej ocenie to ciepła, kaszmirowo-bursztynowa kompozycja, w której tle spotykają się delikatne nuty drewna i sandałowca oraz można wyczuć delikatne akordy kwaśnych liści (które z każdym paleniem wychodzą na prowadzenie, a potem znów ich nie czuję - jakiś fenomen). Na sucho czułem też nieco paczuli i tytoniowe wykończenie lecz w paleniu zostaje tylko kaszmir. Jest tylko jeden mankament...

Moc: 1/5 - ja jej zupełnie nie czuję :( Stąd też ciężko mi opisywać ten zapach, bo dosłownie silę się by coś z niego wykrzesać. Póki co zostawię i będę dawał kolejne szanse, bo etykieta nie pozwala mi się jej pozbyć. Przy kolejnym paleniu w innym pomieszczeniu, w latarence umiejscowionej na podłodze, można było trochę ją poczuć. Spróbowałem w łazience - najmniejszym pomieszczeniu jakie mam i było nieco lepiej, ale to nadal nie ta moc która wyróżniała Goose Creek wśród innych marek.

 

Carnival Vibes

Nuty głowy: jabłka, jagody
Nuty serca:
 lepki karmel, przyprawy, liście
Nuty bazy: kryształki cukru, jesienne drewno

Carnival Vibes ze swoim głęboko zielonym kolorem wosku nijak nie pasuje mi do jesieni, choć mimo to prezentuje się bardzo ładnie. Etykieta kojarzy mi się nieco z Czarnobylem tudzież Prypecią - opustoszałym mieście po katastrofie w tamtejszej elektrowni jądrowej. Właśnie tam stoi charakterystyczny diabelski młyn.

Na szczęście zapach nie przywodzi na myśl już takich mrocznych skojarzeń, a wręcz bardzo radosne. To typowy słodziak! Na sucho czułem tu marcepan, którego nie znoszę i bardzo się przeraziłem tym faktem. Na szczęście w paleniu to wrażenie całkowicie mija.  

Zapach kojarzy mi się z mlecznymi karmelkami z dodatkiem palonego cukru, który w mojej ocenie dość mocno zaznacza swoją obecność nadając kompozycji pazura. 

Moc: 4/5 - mocna, ale nie męcząca.

Blessed Day

Nuty głowy: jabłko, pomarańcza, dynia
Nuty serca:
 cynamon, liście herbaty
Nuty bazy: wanilia, drewno

Blessed day to kompozycja świeża i chłodna. Niezbyt przepadam za takimi w chłodne dni, bo zwyczajnie sprawiają, że dostaję dreszczy zamiast poczuć przytulną woń, a tego pożądam w takie chłodne i ponure dni.

Niemniej jest to całkiem ładny zapach w którym przoduje dynia z jabłkiem (choć czasami mam wrażenie, że czuję też morele) otulona delikatnym aromatem czarnej herbaty, choć dla mnie bardziej pachnie ona goździkami - co nie jest złe, ale jednak to nie do końca herbata. Całości towarzyszy przeszywający chłód jakby dodano tu szałwii.
Mam tu delikatne skojarzenie z dawno już wycofanym Acorn&Sunflower, nie tylko kolorystyczne, ale myślę, że mają wiele wspólnych cech.
Generalnie mógłbym określić zapach jako wystygniętą herbatkę jabłkowo-dyniową z przyprawami bądź konfiturą z tychże owoców.

Moc: 4/5 - mimo swojej pozornej łagodności, zapach jest bardzo dobrze wyczuwalny.

Autumn Walk

Nuty głowy: jabłka, gałka muszkatołowa
Nuty serca:
 liście, pikantny imbir, laska cynamonu
Nuty bazy: drzewo sandałowe, piżmo, wanilia

Muszę przyznać, że Autum Walk to mój największy zawód tej kolekcji. Spodziewałem charakternej, drzewnej kompozycji sugerując się kolorem wosku - nauczka za kupowanie oczami, a nie czytanie nut przed dokonaniem wyboru.

W dużym uproszczeniu jest to jabłko z cynamonem i szczyptą gałki muszkatołowej. I to tyle... Ciężko mi się rozwodzić nad tym zapachem, gdyż w mojej ocenie nie jest odkrywczy, a wnętrze nie współgra z "zewnętrzem". ;)

Moc: 4/5 - nie poczuć świecy z cynamonem jest nie sposób, także i ta daje mocno o sobie znać.

Happy Autumn

Nuty głowy: jesienne brzoskwinie, świeże powietrze
Nuty serca:
 laska cynamonu, opadłe liście
Nuty bazy: sosnowe igliwie, drewno jabłoni

Już od pierwszej chwili nadałem Happy Autumn miano "najdziwniejszego zapachu z tej kolekcji". W pierwszym wrażeniu wyczuwałem tu bardzo dużo cynamonu, jabłek i żywicy, a to połączenie jest dla mojego nosa niezbyt akceptowalne. W efekcie finalnym nie jest tak źle. Jest to po prostu zapach jesiennych liści - kwaskowych i chłodnych, ale owiany słodką otoczką aromatu brzoskwini, który ja odbieram jako jabłka przez co zapach jest bardzo wtórny i nieodkrywczy, stąd też zawiódł mnie. Nie wiem czy nawet jego piękna etykieta i typowo jesienny kolor wosku pozwolą mi ją przy sobie zostawić.

Moc: 4/5 

Salted Caramel Popcorn

Nuty głowy: karmel, wanilia
Nuty serca:
 stopiony karmel sól
Nuty bazy: maślany popcorn

Propozycja idealna dla fanów jedzeniówki! Goose Creek jak nikt inny potrafi w te kategorię zapachową! Paląc tę świecę jestem naprawdę w stanie uwierzyć, że obok mnie stoi miska ze świeżo uprażonym popcornem polanym złocistym karmelem! 

Zapach może być zbyt ciężki dla wrażliwych nosów. Trzeba po prostu lubić karmel w świecach. :)

Moc: 4,5/5 - może killer to nie jest, ale moim zdaniem nie da się jej nie poczuć.

Pink Apple Sunset

Nuty głowy: jabłko Pink Lady, gruszka Anjou
Nuty serca:
 krople rosy, kwiat brzoskwini, zroszone liście
Nuty bazy: ciepły bursztyn, białe drewno sandałowe

Szczerze, nie wiem co ten zapach robi w jesiennej kolekcji, bo jest on dla mnie zbyt radosny na tę porę roku. Jednak skusiłem się za sprawą etykiety, która wybudza we mnie piękne wspomnienia z jesiennego żeglowania po Mazurskich jeziorach. Jest to obraz tak bliski mojemu sercu, że zakup był podyktowany jego szybszym biciem. Podoba mi się również kolor wosku, który może wydawać się różowy, a różu nie cierpię, ale moim zdaniem jest to kolor wnętrza dojrzałej brzoswkini bądź jabłek odpowiedniej odmiany (nazwy niestety nie znam).



Sam zapach nie jest wielce odkrywczy, bo jestem przekonany iż taki mam lub miałem w swojej kolekcji, ale teraz ciężko mi skojarzyć go z konkretną nazwą. Przede wszystkim jest to kompozycja jabłkowa o delikatnie perfumeryjnym wydźwięku, ciekawie wykończona brzoskwiniowymi akordami. Całość otulona delikatnym drewnem sandałowym z odrobiną bursztynu. 

Bardzo ładna kompozycja, w mojej ocenie raczej letnia przez swą wszędobylską słodycz. Jednak trochę obawiam się, że w moim przypadku może być migrenogenna. 

Moc: 3,5/5 - daje fajne, ale wyraźnie zarysowane tło niedające o sobie zapomnieć.

Podsumowując

Wszystkie nowości Goose Creek na jesień 2020 prezentują się obłędnie jednak nie wszystkie zachwyciły mnie na tyle, by pozostać ze mną na dłużej. Bardzo dużo kompozycji bazuje na aromacie liści oraz są to zwyczajnie odtworzone znane mi już kompozycje choć czasem w nieco zmienionej formie. Moimi faworytami są Calm&Cozy oraz Cold Autumn Leaves, a już teraz wiem, że na dłużej nie zostaną ze mną Autumn Walk, Happy Autumn i Blessed Day
Po tak intensywnych testach wszystkie zapachy mnie nieco zmęczyły, musze więc na trzeźwo pomyśleć które u mnie pozostaną.

Generalnie jestem zadowolony z tych zakupów. :)

 

Post niesponsorowany.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle