Magical Christmas Morning - Recenzja wszystkich zapachów Yankee Candle na zimę 2020!

Christmas time! Właśnie nadszedł najpiękniejszy czas w roku! Choć przyznam szczerzę, że w tym roku tego totalnie nie czuję, a próbowałem... umyłem okna, ozdobiłem dom, puszczam świąteczne piosenki, a nawet upiekłem trzy ciasta! Chyba brak śniegu i bezradność wobec obecnej sytuacji ekonomicznej nie pozwalają mi cieszyć się tym czasem w pełni. W tym dziwnym okresie, nawet nie mam takiej ochoty na palenie świec choć czasu mam aż nadto... Gdzieś w tym wszystkim brakuje mi codziennego trybu życia. Do tej pory było dla mnie oczywiste, że po pracy zapalałem świecę i robiłem to wręcz odruchowo, a teraz... nie wiem kiedy jest rano, a kiedy wieczór, dni przelatują mi przez palce i ta ciągła niepewność co przyniesie kolejny dzień. Wiem, może nie brzmi to zbyt świątecznie i optymistycznie, może nie pasuje to do radosnego tematu jakim są świece, nie chciałem by tak wyglądał wstęp do tego wpisu, ale trochę chcę się wytłumaczyć skąd ten ostatni zastój w mojej blogowej aktywności, niemniej zamiłowanie do świec zapachowych nie ustało!
Bardzo chciałem przygotować wpis o najnowszej kolekcji Yankee Candle Magical Christmas Morning wcześniej, ale nie udało się. Cieszę się, że chociaż na święta zdążyłem. :-)
Już nie pomogę Wam w wyborze prezentów, ani w tym co będzie Wam towarzyszyć w tym czasie, ale może dzięki mnie skusicie się na coś podczas posezonowych wyprzedaży? :-)


Tym nie za krótkim wstępem zapraszam na recenzje aż pięciu zapachów z zimowej kolekcji Magical Christmas Morning


Singing Carols

Nuty głowy: mandarynka, eukaliptus
Nuty serca: igły jodły, jałowiec, goździk
Nuty bazy: jeżyna, drzewo cedrowe, sosna

Jak co roku Yankee Candle przygotowało propozycję okołochoinkową. Etykieta tego nie sugeruje, ale już kolor wosku jak najbardziej. Być może nie jest jasno określony kierunek kompozycji, gdyż nie jest to typowo iglakowy aromat. 
W mojej ocenie na pierwszym planie prezentuje się charakterystycznie kwaskowo-żywiczny aromat igieł jodłowych, ale są one subtelnie posłodzone owocowymi nutami, ale nie jestem w sanie określić jakimi - opis sugeruje jeżyny - ja tego tak nie odbieram.  Bardziej słodki niż choinkowy.

Podobno Last Christmas w tym roku trafiło na listę piosenek zakazanych co by nie zapeszać ;)

Kompozycja bardzo ciekawa, ale... tylko na sucho. W wielogodzinnym paleniu praktycznie nie czułem tej świecy. :( 

Surprise Snowfall

Nuty głowy: werbena, czarny bez, rozmaryn
Nuty serca: dziki mech, srebrny świerk
Nuty bazy: drewno Hinoki, biały cedr

Kompozycja z kategorii zapachów świeżych. Mnie przywodzi na myśl słodkie cukierki z delikatnym akcentem mięty - choć z opisu wiem, iż to werbena sprawia takie wrażenie.
Zapach jest dla mnie nietypowy i niespotykany, przy tym nieco przekombinowany. Mamy zimowy chłód, mamy łakocie oraz aromat choinki. Dla mnie to za duży mix zapachowy, choć muszę przyznać, że i tak całkiem zgrabnie jest to połączone, jednak osobiście coś mnie drażni w  tym zapachu. Jest to podobna nuta do Mistletoe&Fig, którego opisać nie potrafię inaczej niż "dziwny". :) Trochę tak jakby połączyć ten zapach z Season Of Peace: owoce skąpane w świeżej praniowej nucie. Na szczęście zapach nie był bardzo mocny, ale wyczuwalny więc byłem w stanie go znieść.  Mimo swojego wizualnego uroku chyba nie będą się nad tą świecą litował. Pójdzie w świat.


Holiday Hearth

Nuty głowy: anyż, cynamon, goździk
Nuty serca: kwiat gardenii, drzewo cedrowe, mech dębowy
Nuty bazy: ciepłe piżmo, kremowa wanilia

Chyba to mój ulubieniec tej kolekcji. W nim najbardziej czuję święta. To dla mnie właśnie zapach domu! Jest ciepły, nieco świeży i przyprawowy. Po zapaleniu unosi się subtelna nutka cynamonu i goździków, ale nie są one przytłaczające. Owiane są one ciepłymi nutami drewna i szczyptą dymu z kominka. Całość oparta jest na piżmie i wanilii, które sprawiają że zapach zyskuje delikatności i subtelności. To równie jak Christmas Magic kwintesencja świąt.
Tutaj również moc jest nie za wielka, ale wspomniane przyprawy nie dają o sobie zapomnieć. 


Christmas Morning Punch

Nuty głowy: granat, czarna porzeczka, bergamotka
Nuty serca: truskawka, żurawina
Nuty bazy: cukier, wanilia

Po zeszłorocznym sukcesie Pomegranate Gin Fizz ta świeca od razu wpadła mi w oko! Mam słabość do kompotowych, lekkich kompozycji i mogę je palić cały rok!
Jednak tu mam pewną rozterkę... z jednej strony zapach mi się podoba, bo jest owocowy i w klimacie kompotowym, jednak z drugiej strony brakuje mu wodnej lekkości. Na pierwszym planie czuję tu niestety różę i to taką przytłaczającą, kosmetyczną,  która przemienia się chwilami w hibiskusa niczym tego w herbatkach owocowych. Ten brak lekkości wywołuje u mnie lekkie bóle głowy, a jak na złość świeca jest średniej mocy więc nie daje o sobie zapominać (choć dość szybko się przyczajam, ale każdorazowe przejście obok świecy rozdmuchuje na nowo aromat).

Fajnie prezentuje się tu truskawkowy aromat, a raczej mało kiedy to się udaje osiągnąć - tutaj fajnie akcentuje swoją obecność w miły sposób, jednak wspomniana przeze mnie róża à la hibiskus skutecznie ją zagłusza. :(  Paradoksalnie jej w składzie nie ma, ale ja to tak odbieram. :)

Unwrap The Magic

Zapach pojawił się jedynie w zestawach prezentowych w średnich i małych słoikach oraz w formie votivu. Dostępny jest jedynie krótki opis:

"To zapach prawdziwych świąt: bogaty, słodki aromat z piżmowym tłem."

Zaznaczę, że świecy nie paliłem, ale dostałem kawałek votivu, który wytopiłem na kominku. Nie zdecydowałem się jej odpalić, bo kompozycja w ogóle nie celuje w mój gust. 
Nie wiem o co chodzi, ale różany aromat prześladuje mnie w tej kolekcji! To była pierwsza świeca jaką kupiłem więc nie ma mowy o jakiejś autosugestii czy też pomieszaniu zmysłów. Dla mnie to aromat typowej czerwonej róży wzbogacany wanilią i delikatnie podkręcony piżmową tudzież perfumowaną podstawą. Mnie przytłoczył i o mało nie udusił. Totalnie unmagic - tak bym skrócił nazwę tej świecy.




Podumowując

Jak pewnie nie trudno się zorientować, mam mieszane odczucia wobec tej kolekcji i podszedłem raczej bardzo krytycznie do tegorocznych propozycji. 

Wizualnie jak zawsze majstersztyk. Zapachowo nie moja bajka nad czym ubolewam - lubię jak pod ładną etykietą kryje się jeszcze piękniejszy zapach.
Przy czym chciałbym podkreślić (i chyba robię to rok w rok), że świąteczne zapachy to nie jest moja kategoria zapachowa. Dla mnie zawsze zbyt wiele się w nich dzieje, ale przede wszystkim są mocno naładowane żywicą i przyprawami co przyprawia mnie nierzadko o ból głowy. 

Jeszcze rok temu miałem problem by zapełnić w swoim regale dwa rzędy świątecznymi zapachami. Dziś to aż 8 rzędów, czyli cały front gablotki. :) 
Nie ukrywam, że sporo z nich jest u mnie dla etykiety, z sentymentu i z czystego kolekcjonerstwa. :)
Dla mnie mogłyby istnieć w zasadzie same letnie zapachy, a  ptaszki ćwierkają, że lada moment pojawi się wiosenna kolekcja Yankee Candle! Małe przecieki były u mnie na InstaStories! :)


Wesołych Świąt!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Johny Wick - nowa sojowa marka!

Winter's Nap - Country Candle

Recenzja: Mulberry & Fig Delight - Yankee Candle