Mój pierwszy raz na See Bloggers!

Ci którzy śledzą mój fanpage na Fcebooku i Instagram wiedzą, że w ubiegły weekend uczestniczyłem w festiwalu See Bloggers. Jest to największy tego typu festiwal w Polsce, który skupia twórców internetowych i tzw. influencerów. Była to już VI edycja festiwalu i pierwsza, która zorganizowana została w Łodzi - moim rodzinnym mieście (które de facto porzuciłem kilka miesięcy temu na rzecz podłódzkiej wsi).
Impreza odbyła się w EC1, czyli zrewitalizowanej elektrociepłowni w której mieści się Centrum Nauki i Techniki oraz Panetarium. Obiekt leży w bezpośrednim sąsiedztwie z dworcem Łódz-Fabryczna i oba należą do wielkoobszarowego planu rewitalizacji miasta nazywanym Nowym Centrum Łodzi.
Trzeba przyznać, że Łódź się zmienia na lepsze, a to co powstaje jest na Europejskim poziomie, także nie mamy się czego wstydzić. Trzeba tylko sobie zadać pytanie czy Łódź na to stać, ale nie będę drążył tego tematu, bo to nie blog gospodarczo-polityczny. ;)

EC1 

Bardzo się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że taki festiwal odbędzie się w Łodzi. Szczerze mówiąc to pewnie gdyby znów odbył się w Gdynii to jestem przekonany, że bym nie pojechał. Nie za bardzo rozumiałem zamysł festiwalu i trochę się w nim pogubiłem, ale wszystko rozjaśniło się w mojej głowie, gdy byłem już na miejscu.

Aby móc uczestniczyć w festiwalu każdy uczestnik musiał się na niego zapisać kilka miesięcy wcześniej poprzez formularz na stronie. Tu oprócz zasięgów liczyło się również uzasadnienie. Widocznie moje musiało być przekonujące skoro się udało!
Ja, mały bloger pojawiłem się na See Bloggers!


Na kilka dni przed festiwalem odbywały się zapisy na poszczególne warsztaty i prelekcje. Nie do końca zrozumiałem, że liczy się kto pierwszy ten lepszy i nie udało mi się zapisać na żadne. Wtedy zwątpiłem czy w ogóle chcę iść na to wydarzenie, ale była jeszcze nadzieja, gdyż w przypadku, gdy na czas nie zjawią się osoby z listy, wpuszczane są te z poza niej.

Festiwal dzielił się na wiele stref tj.: wystawienniczą, twórców, chilloutu; oraz warsztaty: cooking, beauty&parenting, fashion&design&photo, growth, a także scena edukacyjna i food trucki. Ja opiszę tylko te z których skorzystałem osobiście.

Strefa Wystawiennicza
Tu działo się chyba najwięcej. Firmy będące partnerami festiwalu posiadały tu swoje stoiska, a na nich liczne atrakcje i konkursy. Byłem na tyle zalatany i nieśmiały, że niewiele skorzystałem w tej strefie. Ja, mały szary bloger wśród tylu osobistości polskiego internetu. Bardziej nie mogłem oderwać oczu od tych wszystkich znanych twarzy, ale śmiałości by się przywitać i zrobić z nimi zdjęcie nie miałem. Zawsze w takich chwilach sobie myślę: dam ludziom żyć, na pewno mają dość zaczepek od fanów. Pozostanę cichym wielbicielem. ;)
Naprawdę co chwila trafiałem na kogoś znanego, ja aż tak się tym nie jaram, ale naprawdę miło utwierdzić się, że te osoby istnieją wśród nas, a nie są komputerowymi avatarami. :)
No dobra. Z dwiema osobami się przywitałem: z Jessie i jej panią (Odchamiaj się z psem), suczką którą obserwuję na Insta i jestem zakochany od pierwszego wejrzenia, ale chyba nie była mną zainteresowana. :-) Sspotkałem również Monikę (Mix Of Life...), którą poznałem na targach w Poznaniu. Poza tym zawarłem AŻ jedną znajomość. Ale za to jaką! Ale chwalić się nie lubię. :P

Strefa Fashion&Design&Photo
Jak zapewne domyślacie się tu interesowała mnie tylko część Photo, gdyż chciałbym poprawić jakość zdjęć na swoim blogu. Tu napaliłem się na warsztaty "Fotografia typu flat lay", czyli nic innego jak zdjęcia przedmiotów robione z góry, tak bardzo popularne na Instagramie. 
Pod salą zebrało się kilka osób niezapisanych. Właśnie tutaj poznałem Martę, która towarzyszyła mi do końca dnia. W zasadzie to bardziej ja jej towarzyszyłem i była moją przewodniczką po festiwalu, a ja byłem taką trochę sierotką Marysią polskiego internetu. :) 
Wybiła dwunasta i... udało się! Dostałem się na warsztaty!
Poprowadził je Jakub Kaźmierczyk, ambasador firmy Olympus. Szczerze to nie miałem pojęcia kim jest pan Jakub i dopiero po festiwalu sobie wyguglałem. Trochę opadła mi szczena! Sami sprawdźcie. :)
Na warsztatach pokrótce zapoznaliśmy się z podstawą fotografii, otrzymaliśmy wiele cennych rad oraz mogliśmy sami zrobić kilka flat lay'ów na przygotowanych stanowiskach, a ci bardziej dociekliwi mogli prosić o osobiste rady co do zrobionych zdjęć. 
Wniosek? Wcale mnie nie zaskoczył. Sprzęt, sprzęt i jeszcze raz sprzęt. Po prostu potrzebuję porządnego aparatu, co w zasadzie wiem już od dawna, ale widocznie potrzebowałem, aby powiedział mi to ekspert. Może nie musi być porządny. Musi to być aparat, nie smartfon.

Scena Edukacyjna
Gdyby nie Marta przegapiłbym bardzo ciekawą prelekcję Pana Jakuba pod tytułem "Piękne zdjęcia drogą do sukcesu bloga. Smartfon kontra stylowy aparat systemowy". Tu również wnioski te same, ale argumenty przedstawione w bardziej dosadny sposób. Czas przestać gonić za pikselami w telefonach. :)
Nie mógłbym nie wspomnieć, o tym, że Scena Edukacyjna znajdowała się w... planetarium! Przez całą prelekcję nad naszymi głowami świeciły gwiazdy, a atmosfera zrobiła się nieco senna, ale miejsce naprawdę niesamowite na taki wykład! 


Strefa Twórców
Tu odbywały się liczne panele dyskusyjne z ciekawymi gośćmi. Ja uczestniczyłem w "Zostawmy statystyki, pomówmy o jakości w społeczności" oraz "IG na tłusto, czyli Katarzyna Nosowska na Instagramie". O ile ten pierwszy był ciekawy ze względu na poruszany temat i fajnych gości, to ten drugi był mega zabawny. Kasia jest niesamowita i ma nieszablonowe poczucie humoru! 
Wszystkie dyskusje ze Sceny Twórców są dostępne na fanpage'u See Bloggers. :)


Food Trucki
Zaplecze gastronomiczne fetiwalu to jego słaby punkt. Dwa smutne Food Trucki jedna kawiarnia w budynku to trochę za mało. Tym bardziej, że na martwym dworcu Łódź-Fabryczna też nie ma co zjeść. Papuvege dla mnie odpadło w przedbiegach (nie mam nic do vege, ale nie zawsze mam na takie coś ochotę, do tego 20 minut oczekiwania na burgera), więc pozostały mi pierożki. Dobre, ale bez szału. Żeby się najeść musiałbym zjeść minimum trzy. Całe szczęście w pakiecie powitalnym znalazłem mały prowiant (oczywiście zdrowy, bezcukrowy). 

Gala Hashtagi Roku
Zwieńczeniem pierwszego dnia festiwalu było rozdanie nagród Hasthtagi Roku. To dopiero było zagęszczenie gwiazd i osobistości polskiego internetu!
Ale ja najbardziej czekałem na koncert Kasi Nosowskiej. Nie zawiodła! 
Co prawda spodziewałem się starszych piosenek z repertuaru Hey, których się nie doczekałem, ale dla mnie liczyła się dobra zabawa więc nie mam niczego za złe. Jako miły dodatek na gali był darmowy alkohol, a kto mnie zna ten wie, że ja koneserem nie jestem, ale... skorzystałem. :)

Podsumowując...
Było światowo. inspirująco,zabawnie i intensywnie! 
Co prawda nie skorzystałem z drugiego dnia festiwalu, bo nie czułem się najlepiej, ale mimo swojej początkowej sceptyczności, ostatecznie jestem bardzo zadowolony, że mogłem wziąć udział w tym wydarzeniu i mam nadzieję, że za rok też odbędzie się ono w Łodzi.
Dziękuję, że mogłem tam być!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielka recenzja nowości Goose Creek na jesień 2020! [9 zapachów]

Magical Christmas Morning - Recenzja wszystkich zapachów Yankee Candle na zimę 2020!

Christmas Market | Fresh Aspen Snow - Country Candle