Candle Shop - Country Candle

Nie gasną emocje po premierze nowych limitek Country Candle. Po moim numerze jeden Black Tea & Honey, który prezentowałem ostatnio, chciałbym przybliżyć Wam absolutny must have świecomaniaka: Candle Shop!

Jako, że w sklepach ze świecami czuję się jak w domu, ta świeca po prostu musiała być moja! Mówiąc "jak w domu" wcale nie koloryzuję rzeczywistości. Po pierwsze atmosfera w mojej ulubionej Pachnącej Wyspie jest zawsze bardzo miła, a po drugie zapach unoszący się tam jest w zasadzie identyczny jak w moim candle roomie, czyli pokoju gdzie trzymam swoją kolekcję. ;)

Zacznijmy jak zawsze od opisu producenta:

Nuty głowy: aromat sklepu ze świecami

Nuty serca: nuty zapachowe
Nuty bazy: kreacje zapachowe

Dobra, wiem. Ten opis totalnie nic nie wyjaśnia, ale tę kompozycję w zasadzie trudno opisać. Jest tu naprawdę wszystko! Po otwarciu wieczka autentycznie poczułem aromat Pachnącej Wyspy w Łodzi! :-) Co prawda już uodporniłem się na ten aromat, bo sam na co dzień jestem nim otoczony, ale doskonale go pamiętam. Tego nie da się w zasadzie opisać, bo musiałbym wymienić wszystkie stosowane nuty zapachowe, a to mogłoby Wam po prostu zanudzić.

Myślę, że jest to kompozycja dla osób o specyficznym guście, którym żadnej zapach niestraszny. Ktoś określił go jako torba z wytopkami z kominka bądź szufladą z woskami. Ja nawet poszedłem o krok dalej i wysnułem teorię, że producent znalazł ciekawy sposób na pozbycie się wszelkich resztek z fabrycznych kadzi.W końcu po tak dużej serii limitek mogło się tego nazbierać. ;)

Uważam, że to całkiem ciekawa i nietypowa propozycja zapachowa, która znajdzie swoich amatorów. Na pewno nie polecam jej jako pierwszy w życiu zakup świecowy. Tu trzeba wieloletniego oswojenia z takimi kompozycjami. Chyba, że wielbicie ponad wszystko świecowe sklepy to śmiało, kupujcie!

Na moim regale stanie raczej jako ciekawostka. :)